Czas uciekac do Laosu, Wietnam nam wyraznie szkodzi. Kosendarska jest cala zasmarkana, a ja tryskam entuzjazmem i nie tylko. Moze to karma wraca i jest to kara za zjedzenie psa i kilkunastu innych, byc moze naszych przodkow. Moze to kara za nieuwazne czytanie informacji o tym, by nie pic wody z lodem. W kazdym razie to najwyzszy czas by zmienic klimat. Z polnocy Wietnamu do Laosu mozna sie dostac tylko jednym, rozklekotanym autobusem z przymusowym miedzyladowaniem w Dien Bien.
Autobus, ktory mial przyjechac pod nasz hotel, okazal sie zaledwie pierwszym zaskoczeniem tej wyprawy. Po pierwsze- pod hotel nie przyjechal, wiec dogonilismy go wraz z bagazami siedzac na motorze. Po drugie- okazal sie autobusem linii, jak najbardziej lokalnych, a nie turystycznych, wiec zostalismy posadzeni pomiedzy kilkunastoma, palacymi papierosy Azjatami i para mocno scisnietych na tylnym siedzeniu Niemcow, ktorzy potem na kazdej dziurze podskakiwali, uderzajac glowami w sufit. My zas siedzielismy na, pomiedzy i nad workami z ryzem.
Co do samej drogi musze powiedziec, ze jej zwyczajnie nie ma. Jest na mapie, na pewno jest na planach budowlanych, jednak w praktyce droga nie istnieje. Nasz psychopatyczny kierowca pedzil po placach budowy i bezdrozach, grzeznac w blocie i zawieszajac sie nad przepasciami. Wszystko i wszyscy podskakiwali na wybojach, a przez wyboje nalezy tu rozumiec glazy i rowy, a nie dziury znane nam z polskich drog. Trzeba przyznac, ze mijane krajobrazy byly piekne ale czesto Europejki wolaly miec oczy zamkniete. By wynagrodzic nam wszystkie stresy, kierowca oferowal takie atrakcje, jak przystanek na kapiel w strumieniu, wiec narzekac nie mozemy, mimo ze 180 kilometrow pokonalismy w 8 godzin.
Samo miasto atrakcji nie posiada. Posiada dworzec autobusowy, najtansze ceny w Wietnamie i kilkadziesiat aptek, powtykanych miedzy sklepami. Kupilismy orzeszki, gruszke, owoc smakujacy orzechem wloskim i z obrzydzeniem spojrzelismy na zdrowotna nalewke z gawrona i rozgwiazdy. Nalewka z gwarona, labedzia lub orla polega na tym, ze w olbrzymiej butelce alkoholu, znajduje sie caly, opierzony, w/w ptak. Standardowo- po wypiciu eliksiru, podobno jest lepsze BUM BUM. Jutro czas na Laos.