Geoblog.pl    patoholiday    Podróże    kuciapka jedzie do azji    cygara zagłady
Zwiń mapę
2010
28
kwi

cygara zagłady

 
Birma
Birma, Bago
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 20300 km
 
Dobra, dla odmiany to bedzie wpis krotki. Okazalo sie, ze z szybkiej podrozy do Inle Lake nici i trzeba wpasc do Bago. Tak tez sie stalo, a co wiecej poinformowany przez nasz hotel, kuzyn kuzyna matki brata recepcionisty wlazl do naszego autobusu po drodze, powiedzial, ze mamy wysiadac i zaprowadzil nas na przystanek autobusowy w Bago. Tam wymienil nam kase, sprzedal bilety na kolejny autobus, stwierdzil, ze mamy jeszcze duzo czasu i wladowal nas na dwa motorki, ktore mialy pokazac nam to, co najwazniejsze w okolicy. Tak tez zobaczylismy 120 letniego pytona, ktory okazal sie reinkarnacja mnicha buddyjskiego, ktoremu Birmanczycy z wielka checia skladali finansowe ofiary. Pan w cywilu obslugujacy pytona, klepal ofiarna kasa glowe weza i recytowal formulke zawierajaca imie ofiarodawcy i intencje ofiary. Nasz kierowca wyjasnil nam, ze tak wlasnie w Birmie sie postepuje- za szczescie w biznesie buduje sie zlota stupke, czy wstawia dzwon do swiatyni. Pierwsze dzieck,o czy jakies inne, niezwykle pozytywne wydarzenie- stawiamy w swiatyni posag budy, a jak kasy nam brak, to choc tysiaczek na ofiare.

Zobaczylismy tez gigatycznego, lezacego Budde, potem nieco mniejszego, ale dalej gigantycznego, lezacego Budde, najwyzsza w Birmie pagode, a na deser fabryke birmanskich cygar. Fabryka to nieco wieksza chata, w ktorej siedzi kilkanascie Birmanek i skreca 1200 cygar dziennie, za co dostaje trzy dolary na dobe. Jak to zwykle bywa, jako swiezo upieczony niepalacy, pokochalem od pierwszego dymka ten maly, zwiniety lisc, mieszczacy w sobie ilosc nikotyny, ktora mozna smialo obdarowac cala paczke fajek. Kosendarska pozwijala troche cygar z Birmankami, pozachwycala sie kolejnymi, brudnymi dziecmi, popodgladala zakochana, mizdrzaca sie pare w swiatyni i ruszylismy dalej.

Oczywiscie wsiedlismy do autobusu, ktorego celem juz nie bylo jezioro Inle, jak to wspomnialem lekkomyslnie w poprzednim wpisie. Nasz motorowy kierowca powiedzial nam wprost, ze lepiej jechac do Kalaw, a stamtad wziac trekking do jeziora, bo jest pieknie, ciekawie i idzie sie w tym wlasnie kierunku czescie w dol niz pod gore :) Do zobaczenia w Kalaw.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (19)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
patoholiday

Dominika i Maciek
zwiedzili 4% świata (8 państw)
Zasoby: 53 wpisy53 102 komentarze102 1222 zdjęcia1222 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
14.01.2010 - 22.05.2010