Ibiza pelna geba. Geba pelna pryszczy, sladow po ospie i obdarzona wielkim, ziemniaczanym nochalem, zlamanym w trzech miejscach. Wiaderko wodki z red bullem 15 zl, piwo w knajpie 1.5zl, flaszka lokalnej whisky 5 zl, 20 gram stafu 30 zl. Do tego pomiedzy plazowymi stolikami suna ofiary min ladowych, bez nog i rak. A za twoje rece i nogi, szarpia cie liczne niczym szarancza, tak samo natarczywe dzieci z paciorkami.
Dzieci te to ewenement na skale swiatowa, z ktorymi nie poradzilaby sobie nawet superniania. Gnojki zarabiaja kilkarotnie wiecej niz dorosli, pracujacy na polach, czy w fabrykach. Rozpuszczeni sa niemozebnie, chamscy do granic wytrzymalosci i w dodatku kradna. Standardowy dialog z takim karaluchami wyglada mniej wiecej tak:
-Kup bransoletke!
-Nie chce
-Czemu?
-Bo nie chce miec tej bransoletki?
-Czemu?
-Bo nie chce i juz
-Chcesz!
-Nie chce i mam do tego prawo!
-Nie masz!
-Mam, idz sobie!
-Nie masz, a to moj kraj i sie nie rusze z twojego lezaka
i tak dalej... Oczywiscie cala akcja ma miejsce przy piwku, w knajpie na plazy. Male szkodniki oprocz tego, ze mowia, dotykaja cie, wchodza ci na kolanach, klada sie na stolikach. Wiec nie dosc, ze czujesz sie jak burzuj i swinia, pijac przy kalekach browarka, to jeszcze tracisz resztki czlowieczenstwa, myslac o mordowaniu juz narodzonych dzieci. Kambodzanska kurwa Ibiza!
Jedziemy do Wietnamu :)