Napisalem piekny wpis, poswiecony malo pieknemu miastu Londyn, ale niestety szlag go trafil. Jako, ze i mnie trafilo niejako rykoszetem- bedzie krotko.
Siedzielismy na kanapie jarajac co popadnie, bylo wesolo i przyjaznie. Kosendarska dostala depresji pomieszanej z zakochaniem, co poskutkowalo calodziennym marazmem na kanapie i dreczeniem nieletnich.
Ja prowadzilem lewa strona, nawiedzilem angielskie piwo i wrocilem.
Potem lotnisko, samolot i zwyczajne standardy...