Wizy nie zalatwilismy, plany zrobilismy po czym zgnietlismy i wyrzucilismy do kosza. W ramach pocieszenia zjedlismy wrobla, kupilimy milion rzeczy, ladujacych glownie w walizce Kosendarskiej i zobaczylimy wielkie, swietliste wieze, do ktorych usilnie staralismy sie dostac przez malownicze slamsy. Dodatkowo zjedlismy oryginalna i wyjatkowa malezyjska kanapke w mcdonaldzie i zagryzlismy ja kilkoma innymi daniami zakupionymi w restauracjach nieopodal tego mrocznego siedliska kalorii. Pisze to w pospiechu, jako ze przez brak okien w pokoju, zaspalismy dzis na wszystko, co w zasadzie i tak nic nie zmienia ale sprawia, ze pospiech wydaje sie wlasciwym zachowaniem :)