Stolica Kambodzy jest miastem absolutnego kontrastu pomiedzy bieda a rozpustnym zbytkiem. Przepiekne bulwary i palace, obrosniete sa straganami pelnymi biedoty, syfu i zebrakow. Obok wielkich hoteli, oparte o ich marmury stoja ostatkiem sil stare, zniszczone budynki, pamietajace jeszcze czasy panowania Francuzow. Zebracy na ulicach mieszaja sie z biznesmenami, a wszystko tonie w oceanie sprzedawcow i tuk tukow.
Nam, podczas kilkudniowego pobytu udalo sie zjesc tarantule, zobaczyc wiezienie S-21, gdzie Czerwoni Khmerzy zabijali i torturowali swoich rodakow oraz odwiedzic oslawione filmowo i literacko Pola Smierci.
O ile tarantula okazala sie latwo przyswajalna i doskonala w smaku, to pozostale dwie atrakcje sklaniaja do gorzkiej refleksji nad rodzajem ludzkim, ktory niestety nie wypada w tych rozwazaniach najlepiej.